niedziela, 11 listopada 2018

Past is still here

Jesień ma w sobie wyjątkowy urok. Lubię wieczorne pory gdy mogę w cieple swojego mieszkania raczyć się kubkiem gorącej herbaty, gdy za oknami szarość i plucha.
Kiedyś to był taki wyjątkowy moment gdy wieczór dopiero miał swój początek.
Spotkanie i chwile ze znajomymi bądź z bliską osobą.
Pozytywne wspomnienia które powracają w mgnieniu oka na nutę zapachów znajomych perfum...

Chyba nie potrafię być w związku już.
Dać drugiej osobie to co powinienem - radość, siebie...
Stworzyć tandem którym poszusuje dalej.
Nie wiem czy to nie jest efekt Pigmaliona który sam stworzyłem.
Tego wieczoru była moim największym marzeniem,
Gwiazdą swoją urodą przyćmiewającą setki innych.
Początkowe rozmowy nadały kierunek - spadając w dół. Prawie rok a ja się nadal łudzę.

Czy to ja nie zdołałem pokochać czy to moje uczucia już nie działają tak jak chciałem.
Czy one są ale jak zawsze obudzą się nie w porę.
Czy może nadal są tam gdzie być nie powinny.
Czy to może jednak nie ta bajka i oboje się zagubiliśmy.
Nie wiem czy mam walczyć. Nie wiem o co już walczyć.
Choć chyba tak nie powinno być. Choć chyba tak nie może być.

Obudziła mnie dzisiaj gorączką i złe sny - a może jedno spowodowane drugim.
Wróciła ciemna strona i chyba się w niej znów zatracam. Stale przesuwając granice.
Zmęczenie i brak motywacji robi swoje - choć obawiam się żę nie docenię tego co miałem jak zawsze w porę.

Zacząłem tydzień postanowieniem mocnego optymizmu
Ściągnięcie szczęścia i docenienie tego co się ma.
Wiarą że teraz się wszystko dobrze ułoży i wewnętrzne pokłady energii odbuduję.
Kończę jednak tydzień na przeciwległym końcu linii.
Milion pytań i pragnień - bez odpowiedzi.
A byłem już myślałem blisko wszystkiego - po to by doprowadzić mnie do dalszego szaleństwa.
Już nie umiem wyciągnąć wniosków....

Papieros już nie smakuje w mglisty wieczór tak jak kiedyś....


niedziela, 29 kwietnia 2018

Sometimes u need to come back

Troszkę mnie tutaj nie było. Ale może jednak warto odświeżyć nawyki i wyrzucić trochę z siebie.
Piękna funkcja Katharsis...

Przez ostatnie 3 lata tak wiele się wydarzyło w moim życiu - i tak niewiele.
Jak sekunda w długości wieczności - coś w tym jest.

Czytając moje poprzednie posty czuje że z wieloma rzeczami nie posunąłem się naprzód.
Wytrwałem - pracowałem - śmiałem się - chyba płakałem - piłem- bawiłem się.
Ale nadal czerń wewnątrz została.

Teraz jestem na pewno już inną osobą.
Zmęczoną ale bardziej doświadczoną.
Spokojniejsza ale mniej oddającą się niszczeniu.
Pracującą po 20h ale z osiągnięciami które kiedyś postawiłem sobie za cel.
W związku choć wiem że druga połówka jest tak wielce inna...

Nadal duchy przeszłości tkwią we mnie. One mnie ukształtowały.
Strach przed utratą tego wszystkiego co mam - tak jak kiedyś - codziennie mnie paraliżuje.

Zrobić wielką zmianę by może jednak znaleźć szczęście? Choć mogę stracić tak wiele...
Czy zacisnąć zęby i trwać w tym wszystkim licząc że samo się odmieni.

Ostatnio robiłem test osobowości: czerwono - niebieski.
Moja czerwona część została zabita częściowo przez przeszłość, zostawiając jej namiastkę. Lew bez zębów.
Niebieska część definiuje obrazy niepowodzenia, ciągłego analizowania i strachu. Zamknięcie w sobie vs chęć zdobycia świata.

Chyba dotknęła mnie historia Avicii - tak bardzo go rozumiem. Jak wytrzymać emocje przy dążeniu do perfekcjonizmu i realizacji ? Jakie jeszcze tabletki brać by dogonić szczęście ?
Póki co liczę na najbliższe dni i oświecenie.... i choć chwilowe wytchnienie.

Znalezione obrazy dla zapytania walka o życie