piątek, 21 czerwca 2013

Suffering

Czuję wewnętrzny ból w klatce, ścisk w gardle.
Ścisk który przypomina mi że rozum nie zawsze ogarnia emocje.
I choć na siłę chce być szczęśliwy, wewnątrz czuje mega smutek.
Paraliż życiowy który musi kiedyś minąć...

Myśli kieruje w stronę codzienności.
Jednak one same galopują ku przeszłości.
Powstrzymywanie tego to jak próba przepłynięcia Bałtyku rowerem.
Zapomnieć... choć nie mam jak.
Skoncentrować się na sobie?
Niestety serce krzyczy co chce... A dokładnie kogo chce.
To głupie bo nigdy inne kobiety tak mnie nie zdewastowały...
A ja i tak w głupocie kocham. Gdzie już nic nie wyrośnie...
Szukając odpowiedzi której nie ma...
Nienawidząc losu za to co zrobił.

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Dream

Przede mną stoisz Ty.
Piękniejsza i powiewna bardziej niż wcześniej. Trochę inna, trochę ta sama.
Choć pamiętam to spojrzenie i uśmiech.
Jednak już nie gotowa dla mnie na wszystko, a zakochana w kimś innym.
Po uszy... Trwając w chwilach które powinny być nasze.
Na które tak długo czekałem i o których marzyłem.

Odrzuciłaś to co było między nami jak kulkę papieru - bez mniejszych problemów.
Gdy ja w tym wszystkim bylem szczery.
I nadal pozostałem...

niedziela, 16 czerwca 2013

Day by day

Pogodzenie się z rzeczywistością jest czasami strasznie trudne.
Czuję pustkę w sobie bez niej.
Choć ona jest teraz szczęśliwa. Dostała to co ja jej chciałem dać, choć w danej chwili nie mogłem.
Może nadmierna gloryfikacja tej osoby?
Zapomnienie o różnicach i wątpliwościach jakie wcześniej miałem.
Głupie trzymanie uczuć do kogoś kto zniszczył część mnie?
Nieracjonalnie działanie chemii w głowie?
Okłamał, zdradził i sprawił bym czuł ból codziennie?
Jednak jak ją widzę serce skacze do gardła. Reakcja której nie rozumiałem wcześniej nigdy.
Której dziesiątki kobiet nigdy we mnie też nie wyzwoliły.

Nadzieja sobie żyje choć rozumiem, iż faktycznie może być matką głupich.
Ale jakoś nie mogę jej mimo chęci w sobie zabić.

Cele życiowe - nie potrafię ich aktualnie za nic zdefiniować.
Przeżyć, zapomnieć, odzyskać jakkolwiek chwile szczęścia, zapomnieć o bólu.
Móc pracować i znów poczuć do tego serce.
Odzyskać możliwość sukcesów, planów...
Pewność siebie i poczucie swojej wartości.
Kontrolę nad sobą i życiem. Móc przenosić góry.

I poszukiwanie osoby/rzeczy które mogłyby pomóc wypełnić tą pustkę.
By stały się nową częścią mojego życia.
Czy miłość można znaleść czy sama przyjdzie?
Czy można pokochać kogoś, kochając jeszcze inną osobę tragikomicznie?
Czy warto dać upust emocjom które tkwią we mnie autodestrukcyjnie?

niedziela, 9 czerwca 2013

Przyjaciele

To prawda - prawdziwych poznajesz w biedzie...
I obojętnie co się z Tobą dzieje, okazują cierpliwość i wyrozumienie.
Pomoc od nich płynie sama.
Bo wiedzą że mogą na Ciebie też liczyć zawsze.

Wiem że kilka osób to moi prawdziwi przyjaciele.
Gotowi w środku nocy przyjechać zobaczywszy esa.
To oni są tą cenną wartością życia.
Od wielu wielu lat.
Dają od siebie co mogą - tak samo dostają dużo w zamian.

Kilka osób uważałem za przyjaciół jednak okazali się tylko znajomymi.
Jednak to i tak niewiele.

Czasami i oni są poza niektórymi rzeczami, jednak wiem że zawsze będą się starać to zmienić.
Robić co mogą - do końca życia.
I możesz im powiedzieć wszystko, a i tak zostaną z Tobą.

piątek, 7 czerwca 2013

Adhedonia

Ostatnie wydarzenia odcięły mnie od pisania.

Czy coś się zmieniło od tego czasu? Wszystko i nic....
Nowe życie - mając teoretycznie tyle, że powinienem być pełen szczęścia.
Ale tak naprawdę nic mnie nie cieszy.
Nowe rzeczy, nowe restauracje, ubrania, życie...
Jednak nadal mój umysł tkwi w przeszłości wyrzucając z siebie emocje.

Wcześniejsze cele i pragnienia stały się wspomnieniem.
Aktualnie jedynie żyje z dnia na dzień. Nie patrząc w przyszłość, tracąc teraźniejszość.
Męcząc się i tym się denerwując.

Ostatni rok to jak pasmo szyderstwa losu - na wszystkich płaszczyznach.
Kariera - zbita przez zdrowie.
Osoba której ufałem w 100%, której chciałem spełnić marzenia stała się źródłem bólu dla mnie.
I braku szczęścia z wszystkiego co mam.
Bo to co sadziłem nigdy się nie wydarzy - się stało...
Odeszła w ramiona innego, i to tak bym widział to codziennie.
Straciłem to co stało się dla mnie najcenniejsze w życiu, choć ja okazałem się w tym wszystkim zabawką.
I póki co staram się to olewać choć zawsze byłem pewny co z "nim" zrobię po czymś takim.

A kiedyś nie było dla mnie rzeczy nie do zrobienia.
I osób nie do zastąpienia.
Dlatego denerwuję się tym, co czuje. Tym czego pragnę najbardziej.
I czekam kiedy się ogarnę.
Kiedy karma odda to co zabrała.
Kiedy złość pozwoli konstruktywnie działać.
Kiedy znów będę sobą...
Kiedy przestanę czuć co czuję.

Jednak czy można zapomnieć przeszłość?
I czy to nie głupie że nadal się czuje do takiej osoby "miłość"?
Która z używek w końcu pomoże?
Czy któraś z nowych kobiet pozwoli się wyleczyć czy też będę dla niej źródłem cierpienia?

Byle poczuć choć sekundę radości.