Nie myśleć o tym co było ? O niej ? O tym co zrobiła?
Jak zdewaluowała wszystko co było między nami do rozmiaru rozczarowania?
Wiem że ona nie myśli - nie o mnie.
Ludzie dookoła cieszą się wiosną. Miłość podobno kwitnie.
We mnie nie chce umrzeć. "Kiedyś za kobietę dałbym sobie uciąć rękę i co? Byłbym bez ręki".
Choć tak samo powinno być się odpowiedzialnym za to co się oswoi.
Problem który mnóstwo ludzi przeszło, mnie wraz z innymi traumami psychicznie zdemolował.
Nawet pić się nie chce.
Starówka pełna jest par oraz pięknych kobiet.
Pierwszy raz mnie one nie interesują. Nie póki się nie pozbieram.
To oraz wszystkie wydarzenia zabrały całkowicie moją wewnętrzną radość ducha.
Jak można to wgrać ponownie, kasując pokłady negatywnej energii ?
Poskładać siebie w całość. Jeszcze nigdy to nie było tak skomplikowane.
By zacząć nowe życie i tak będę spotykał codziennie bolesną przeszłość.
Czasu na znalezienie w sobie siły by to ogarnąć - prawie w ogóle.
Ale przynajmniej muszę spróbować walczyć.
"Czasem są chwile, gdy problem jest w każdym kroku...A wszystko czego chce się, to jakiś na szczęście sposób.."
OdpowiedzUsuńNie ma gotowej recepty, programu.. Każdy na własną rękę, bazując na własnych doświadczeniach i ucząc się na własnych błędach szuka swojego szczęścia..Trudne to zadanie.
Życzę siły, wytrwałości i co raz więcej optymizmu ;)
Dzięki :)
OdpowiedzUsuńMy z połamanymi sercami musimy trzymać się razem ;)
Usuńznajdź antidotum na miłość a potem mi daj przepis
OdpowiedzUsuńSzukam stale... Choć to nie tylko miłość a zbiór kataklizmów. Choć chyba to najbardziej poskładało - to jak się skończyło. Aż nie można pozbierać myśli w tym wszystkim.
OdpowiedzUsuńJest możliwe wybrać, że nie chce się cierpieć. Wybrać racjonalnie i trzymać się tego.
OdpowiedzUsuńTak jak możliwe jest pozwolić spokojnie odejsć komuś, kto znaczył niemal wszystko.
Ale to wymaga siły i odwagi, a przede wszystkim - podjęcia decyzji i konsekwentnego trzymania się jej.
(i zrezygnowania z drapania ran, tak, tego też)
J. niestety myśli o tym co się stało, kim dla mnie była, obietnice, ostateczna zdrada, opuszczenie i to że bede ja/jego widywał codziennie siedzą w mojej głowie 24h. Pozwolić odejść - próbuję.
OdpowiedzUsuńI jak tutaj nie drapać ran... Liczę na czas. I na zmianę uczuć do niej. Na te całkowicie negatywne.
widzisz, to może absurdalnie brzmi, ale jesteśmy w podobnej sytuacji. Codzienne spotkania są najgorsze, są wprost nie do zniesienia...
OdpowiedzUsuńale po jakimś czasie można się uodpornić
chociaż to bardzo trudne
No to przede mną choć przyznam aktualnie jestem zmęczony wydarzeniami z ostatniego roku - zaliczyłem cały top najbardziej stresujących wydarzeń w życiu i to mnie wypaliło trochę. Gdyby nie to pewnie było by łatwiej. Najgorsze jest to ze ona zdradziła, kłamała, odeszła i teraz kocha jego. I że będę musiał patrzeć na to codziennie. A mimo wszystko nadal czuję do niej co czuję przez co jestem zły na siebie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że moje uczucia zmienią się na nienawiść/obojętność/uodpornienie. Choć dla niej jakby nic się nie stało...
Ja jestem dopiero na pierwszym etapie : nienawiść. Z utęsknieniem czekam na obojętność....
OdpowiedzUsuńTo i tak niezle. Ja jestem na etapie miłosc/nienawisc stale :)
OdpowiedzUsuńCzytam ten wpis i uśmiecham się sama do siebie bo pomimo mojej zimnej natury zazdroszczę ci. Zazdroszczę ci tego że byłeś zakochany, bo skoro cierpisz to kochałeś bardzo. Ja noszę w swoim łonie czyjeś dziecko, nie wiem czyje, nie ważne to jest z resztą, ponad to nie chciane dziecko i nie wiem czy będę potrafiła je kochać. A ty kochałeś, kochasz dalej, to oczywiste, i cierpisz, i pokochasz znowu, tego jestem pewna.
OdpowiedzUsuńPS: Bob Marley...znakomity wybór.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko po tym jak to sie skończyło wolałbym nie kochać. Bo to jak się teraz czuje vs. ona to nieporozumienie. I to bedzie jeszcze trwało. A miało być tak pięknie...
OdpowiedzUsuń