Poczucie własnej wartości budowane przez lata opiera się na kochaniu siebie bezwarunkowo, pochwałach, asertywności, osiągnięciach, poczuciu wyjątkowości naszej osoby.
Dzięki niemu potrafimy wyznaczać sobie cele i dążyć do ich realizacji, walczyć by nasze marzenia się spełniły.
Jednocześnie sami zatracamy własne poczucie wartości przez chemię, która ogarnia nasz umysł w stanie zwanym "miłością". Często ona je wzmacnia jednak równie często powoduje, iż nie potrafimy zrobić czegoś co było by dla nas teoretycznie najlepsze. Trudno jest odejść od tego co daje/dawało Ci szczęście, a teraz niestety jedynie ból.
Najgorsze gdy druga strona odeszła, nie zastanawiając się z jakiego szczęścia zrezygnowała...
Tym samym samo-destrukcyjnie tkwimy w "psychozie", chcąc odejść, nie mogąc...
Taaaaa....
OdpowiedzUsuńto straszne jak bardzo wiem o czym piszesz.
Twój wpis utwierdził mnie w przekonaniu, że jednak nie jestem kobietą szanującą się...
OdpowiedzUsuńNiestety odejście też często nie służy... Racjonalność zamazuje się tutaj z szaleństwem, jednak w życiu i ono jest potrzebne...
OdpowiedzUsuńAle czy ciągłe uciekanie ma jakikolwiek sens?
OdpowiedzUsuńGorzej gdy ktoś ucieknie od nas, a my nie potrafimy nadal uciec od niego tak naprawdę niszcząc siebie. Ale zgadzam się w pełni z Tobą.
OdpowiedzUsuń