Ne rozumiem kobiet - albo raczej moich kobiet gdy jestem z nimi w związku.
Uczucia zaburzają racjonalne granice
I chyba w tym jest problem.
Tak bardzo chciałbym mieć w mojej lubej partnera.
Wsparcie na dobre i na złe
By była źródłem uśmiechu na mej twarzy tak jak ja dla niej.
Źródłem poruszenia i namiętności
Źródłem spokoju i zaufania
Wszystkim.
Póki co to uczucia trzymają to wszystko co racji bytu nie ma
Tak odległego zrozumienia siebie
Tak innego życia i spojrzenia na świat
Tak odległych działań dla Nas.
I choć serce wyrywa czasem gdzieś dalej
To widok jej sprawa że znów mocniej bije
Choć tak się krzywdzimy
Choć tak się nie znamy
Choć tak jesteśmy inni i w różną stronę idziemy.
Tylko czy to wszystko można zmienić tak by obie strony odnalazły w końcu siebie.
Czy zmienić siebie by już nie szukać...
Siebie zmieniać to raczej niedobry pomysł. Może zmienić oczekiwania? Odpuścić trochę? Jeśli pojawi się ta właściwa wzajemne zaangażowanie będzie rosło naturalnie. I wszystko inne znajdzie się na właściwej drodze. Tak myślę ;)
OdpowiedzUsuń