środa, 10 kwietnia 2013
Miłość a nienawiść
Czy można kogoś kochać i jednocześnie nienawidzić ?
Uczę się że można.
Stała walka jednego uczucia z drugim...
Kiedyś miłość dawała siłę - teraz tylko ból i słabość.
Nienawiść z kolei pozwala przenosić góry, ale niestety jeszcze kruszeje na myśl wspomnień.
Starcie Sacrum i Profanum.
Emocje walczące ze sobą tak mocno, zmieniając się jak sinusoida.
Niestety najbardziej czego w tym wszystkim bym chciał to spokoju....
I zapomnienia. Nie czucia.... Po prostu szczęścia.
Czy to jeszcze możliwe ?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Możliwe.
OdpowiedzUsuńPodobno od miłości do nienawiści krotka droga. Nigdy nikogo nie nienawidziłam. Mam inna ułomność - nie umiem przestać kochać.
Mimo ze wiem że to kochanie nie ma sensu i nie jest nikomu potrzebne. Ani mnie, ani jemu...
Rozumiem Twoją rozterkę. Moja kochanie też nie jest nikomu niepotrzebne. I chciałbym by zamieniło się w nienawiść a najlepiej jak najszybciej w obojętność. By wrócić do normalność ;)
OdpowiedzUsuńa etapu nienawiści nie mozna pominąć?
OdpowiedzUsuńbo to jednak kiepska energia jest i zżera od środka. Obojętność przyjdzie i bez tego. Tak myślę :)
Niestety zzera I to bardzo... Przeplatana miloscia, tesknota I bolem... Bardzo silnymi. Ale wiem ze bede ta osobe widywac niedlugo codziennie. Juz z inna osoba. Po zlamaniu wszystkich obietnic... To jest Sytuacja problematyczna.
OdpowiedzUsuńto jest sytuacja którą znam
OdpowiedzUsuńból i owszem
i niechęć i kilka kiepskich uczuć
tylko ja bylam na tyle głupia by uważać, ze skoro on jest szczęśliwy to wszystko jest ok.
A nie jest :)
A jednak dalej nie umiem wzbudzić w sobie nienawiści.
Ja probuje. Tez myslalem I mysle czasami ze jej szczescie jest najwazniejsze. Ale zapominam przy tym o wszystkich jej obietnicach, o tym jak mowila co dla niej znacze, jak bardzo mnie kocha. Tak sie nie robi osobie ktora sie kocha. Niestety ja faktycznie kochalem I teraz bardzo tego zaluje.
OdpowiedzUsuńnie byłoby łatwiej mysleć, że jednak kochała?
OdpowiedzUsuńmoże nie tak jak byś chciał i oczekiwał, ale tak jak umiała?
nie zadręczaj siebie.
Tak mowila, caly czas. I w chwile odeszla, do innego. W trudnej dla nas sytuacji. A zawsze mowila o wiernosci. Czy to wiec moze byc prawda ze kochala? Czy to cokolwiek mi pomoze? Czy bardziej zaszkodzi? Nawet jak zrozumialem swoje bledy I poprosilem o druga szanse otwierajac sie calkowicie przed nia? Ja wierzylem w jej zapewnienia I otworzylem swoje uczucia calkowicie. I teraz ona jest szczesliwa, ja cierpie od ranka do wieczora. Choc rozstanie mialobyc niby spowodowane ze sie wypalila, jednak 3cia osoba w tym wszystkim dodatkowo daje zadre, gdy sie staralo dac calego siebie dla niej codziennie I to na cale zycie. Chcialbym nienawidziec, a najbardziej chcialbym juz nie czuc nic I byc szczesliwym...
OdpowiedzUsuńtylko nienawiść nie przyniesie Ci szczęścia
OdpowiedzUsuńnie jątrz. Kochała jak umiała. Odeszła. Masz prawo ją kochać i masz prawo cierpieć.
Jest świetne opowiadanie Jerofiejewa - Niekochany Mężczyzna http://mezczyzna.eblog.pl/comment.php?id_notki=1053151
trochę dystansu i może nawet się uśmiechniesz :)
Trzymam kciuki za Ciebie.
Dzięki J. za opowiadanie :) So True... Naprawdę myślałem że to kobieta życia. No i stałem się jak ten mężczyzna choć nadal pewnych granic przekroczyć nie chcę - mam nadzieję że tak nie upadnę ;)
OdpowiedzUsuń