I myślałem że nie może to tak boleć
Gdy każda komórka mojego ciała znów krzyczy
Gdy to nie myśli a ból definiuje mój dzień....
A myśli pojawiające się są tylko o niej
Kolejny raz zakochałem się - choć może to tylko chemia odrzuconego
Zwiększony poziom dopaminy i noradrenaliny każący walczyć o nią
By utrzymać ciągłość gatunku
Coś co jednocześnie powoduje że się ona stale oddala.
Faza negocjacji - że to się zmieni, że ją przekonam, że ona mnie pokocha.
Tak nierealna, tak zwodnicza, tak bolesna.
Ucięcie marzeń boli - jej brak boli - to że stałem się dla niej totalnie obcy.
Z codziennych smsmów - dzień dobry kochanie,
Do "czego chcesz" jeśli odbierze.
Od bycia osobą której zwierza się każdej czynności dnia
Do "dziecka" które usunęło ją z instagramu.
Tak bardzo się modlę by przetrwać.
By to cierpienie i szaleństwo minęło.
W święto zmartwychwstania jakże na czasie prośba.
Choć oddałbym nadal wszystko i siebie - by znów była obok....
Wytrwać - czas podobno zmienia życie. Już tyle razy zmienił moje.
Jednak za każdym razem z powrotem do tego bólu który nie wzmacnia.
A jedynie karmi sie mną i moimi myślami....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz